- Oh, mamo nie wiesz jaki miałam potworny sen- powiedziałam ziewając.
- Musiał być bardz okropny, jeżeli bierzesz mnie za swoją matkę-zaśmiał się. Teraz zorientowałam się gdzie jestem, leżałam na dużym łóżku w równie olbrzymim, białym pokoju z kratami w oknach. Zaczęłam się szamotać, ale uniemożliwiały mi to kajdanki założone na ręce. Poczułam jak łzy momentalnie napływają mi do oczu.
- Jesteś bydlakiem- wykrzyknełam i oplułam go w twarz. To było złe posunięcie, ponieważ zaciśnął zęby i udeżył mnie w policzek, znowu.
- Oh, a ja tak się o ciebie martwiłem wczoraj- powiedział sarkastycznie. Wstał i podszedł do stolika przy oknie, wziął z tamtąd tacę i zmierzał z nią w moim kierunku.
- Masz na coś ochotę?- zapytał. Udawałam, że go nie słyszę, i zamknęłam oczy.
- Dobrze, jeżeli będziesz chciała z kimś pogadać to zakrzycz- poinformował po czym wyszedł z pokoju i zamknął go na klucz. Obróciłam głowę do poduszki i zaczęłam płakać, po chwili poszewka została mokra od moich słonych łez. Byłam bezsilna, ale jedyne o czym myślałam to o tym pieprzonym turnieju. Jeżeli mnie do tego czasu nie wypuści to nie zostanę najlepszą tancerką.
- Jaka ja jestem popaprana- westchnełam. Jeżeli oznaką zwariowania jest mówienie do siebie, to róbcie dla mnie miejsce w psychiatryku. Czas dłużył się niemiłosiernie, a ja gapiłam się cały czas w biały sufit. Promienie słoneczne rozjaśniały pokój i drażniły moje oczy. Mam nadzieję, że mama i Zayn zaczęli mnie już szukać, napewno. Zayn to typ nadopiekuńczego braciszka, teraz zapewne zamartwia się dlaczego nie zadzwoniłam do niego, albo nie odwiedziłam go w jego domu. Nagle drzwi się uchyliły i wszedł przez nie blondyn, który o ile dobrze pamiętam nazywał się Horan. Spoglądałam w niego, a kiedy nasze oczy się spotkał powiedział
- Nie martw się, nie mam zamiaru cię wypuścić-
- Dlaczego nie?!- byłam sfrustrowana, próbowałam się podnieść, ale zapomniałam o kajdankach.
- Myślisz, że chcę zadrzeć ze Styles'em, musiałbym upaś na mózg- zaśmiał się gorzko.
- Przyniosłem tylko coś do jedzenia- na stoliku postawił kanapki.
- Geniuszu, a jak mam to zjeść z kajdankami na nadgarstkach- ruchem głowy wskazałam na ręce.
- Harry miał rację mówiąc, że jesteś pyskata- powiedział po czym wyszedł i zamknął drzwi. Ta cisza była jak tortury, tortury które trwały bardzo długo. Z nudów zaczęłam gwizdać, tępo patrząc na drzwi i licząc, że tak zdenerwuje Harry'ego, że będzie musiał tutaj przyjść i mnie uciszyć. Słońce było już za widnokręgiem, gdy moje prośby się spełniły i do pomieszczenia wszedł Styles. Nie był zły, wręcz przeciwnie szeroki uśmiech gościł na jego twarzy.
- Czy mamy jeszcze humorki?- drażnił się ze mną.
- Nie będę ich mieć jeżeli mi wytłumaczysz, co ja tu robię?!- wykrzyczałam mu w oczy.
- Ty chyba nie słuchasz uważnie- powiedział przez zaciśnięte zęby. Pociągnął mnie za włosy, odchylając moją głowę.
- Czy kiedykolwiek miałaś uczucię, że ktoś cię śledzi? - zapytał w prost. Nie zamierzałam mu na nic odpowiadać, zwęził oczy i złapał teraz mój podbrudek.
- No dobrze, myślałem, że chcesz się czegoś dowiedzieć za nim to zrobię- szepnął do mojego ucha.
- Co zrobisz?- drżałam na myśl o mojej przyszłości. Zaczął mnie całować po szyi schodząc co raz bardziej w dół, wyrywałam mu się ale on trzymał mnie co raz mocniej. W końcu wziął się za moją bluzkę, ale odsunął się trochę i spojrzał na moją przerażoną twarz.
- Domyśl się- gdy jego oddech mnie owinął nie mogłam się poruszyć. Pocałował mnie jeszcze w usta i opuścił pokój.
-W co ja się do jasnej cholery wpakowałam- zaczęłam cicho łkać. Spuściłam głowę na dół i przyglądałam się swoim spuchniętym i zakrwawionym nadgarstką. Przypominałam sobie wspólne chwilę z rodziną, gdy jeszcze tata był z nami. Imprezy z przyjaciółmi i moje turnieje taneczne. Tak wiele osiągnełam, a taki dupek mi je zepsuje, cóż za ironia losu. Zaczęłam śpiewać kołysankę z dzieciństwa, po chwili zasnęłam.
_________________________
(Perspektywa Harry'ego)
Jak ta mała słodko śpi- myślałem siedząc obok niej na łóżku.
- Chyba za bardzo ją wystraszyłeś- stwierdził Niall stając obok mnie.
- Ciszej bądź- szepnąłem stanowczo.
- Eh- zirytowany siadł obok mnie i także patrzył na Izzy.
- Ma rany na nadgarstkach- stwierdził.
- I?- moja cierpliwość dobiegała końca. Spojrzałem na blondyna i uniosłem jedną z brwi.
- Nie bądź bez uczuć Harry. Ona śpi możemy teraz przemyć rany za nim wda się zakażenie- prosił. Kiwnąłem głową na znak zgody i poszłem po apteczke. Horan zdjął kajdanki, a ja delikatnie obmyłem skaleczenia, lekko wzdrygneła się gdy alkochoł wchłonął w rane. Założyłem jej bandaż i nałożyłem znowu kajdanki. Dziewczyna zaczęła się budzić, więc szybko opuściłem pokój, aby mnie nie zauważyła.
________________________
( Perspektywa Izzy)
Nagle zaczęły mnie szczypać nadgarstki, powoli zaczęłam wstawać.
- Co się dzieje?- zapytałam ospale mając nadzieję na wyjaśnienie.
- Postanowiliśmy się tobą zając- wyjaśnił Horan.
- My? Styles także?- nie mogłam w to uwierzyć.
- Myślisz, że Harry nie ma uczuć, ale to nie prawda- szepnął i krzepiąco poklepał mnie po ręce.
- Nie wiem dlaczego taki miły facet jak ty, pomaga takiemu dupkowi ja on- powiedziałam oschle.
- Mam u niego dług, którego nigdy nie spłacę- wyjaśnił po czym wstał i otworzył drzwi. Wygląda na to, że jeszcze tu sobie posiedzię- sapnełam. Przewróciłam się na bok i zaczełam wpatrywać się w gwiazdy na niebie. Stwierdziłam, że to mieszkanie jest luksusowe, nie licząc krat w oknie. Zauważyłam spadającą gwiazdkę, wyprostowałam posturę na tyle na ile mogłam, zaciesneła powieki i kciuki.
- Błagam, błagam niech ktoś mi pomoże-szeptałam. Normalnie nie wierzę w zabobony, ale w tej sytuacji chwytam się każdego.
- Dlaczego to właśnie mnie spotkało- wyłkałam.
- Harry!- wykrzyczałam, po chwili słyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Czego?- zapytał zdenerwowany. - Powiedziałeś, że jak czegoś będę chciała to mam cię zawołać- powiedziałam udając rozpieszczoną dziewuche.
- Powiedziałem, że gdy będziesz chciała pogadać- poprawił mnie.
- Ale, kiedy już tu jesteś to mam prośbę- powiedziałam.
- Jaką?- zaśmiał się pod nosem nadal stojąc w drzwiach.
- Jestem człowiekiem, także muszę korzystać z toalety- wyznałam.
- Eh jeśli musisz- rzekł znużony. Pociągnął mnie za ramię w stronę drzwi, a później w zdłuż korytarza. Zatrzymał się przy ostatnich drzwiach i pozwolił wejść. Łazienka była olbrzymia i piękna, nie stety tu także okna były zakratowane. Odświeżyłam się, ale postanowiłam go jeszcze powkurzać, siadłam na brzegu wanny i zaczełam czesać włosy, na których było wiele strąków. Później wymyśliłam jeszcze wiele innych drobnostek, aż w końcy Harry się złamał i gwałtownie otworzył drzwi. Zaśmiałam się gwałtownie, gdy zobaczyłam jego minę
- Myślisz, że to śmieszne? Co?- złapał mnie za kołnierz bluzki i odprowadził do mojego więzienia. Wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi, byłam bardzo zadowolona.