wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 1

Po jakże intensywnych zajęciach byłam wyczerpana, ale również zaintrygowana. Bardzo chciałabym zatańczyć w tej dwójce na konkursie tanecznym, ale muszę bardzo ciężko trenować by to osiągnąć. Zdaję sobie sprawę że na tych zawodach będzie bardzo dużo wpływowych osób z dziedziny tańca. Jeśli by mnie tam zauważono mogłabym wybić się i robić to co tak kocham czyli tańczyć. Otrząsnęłam się ze swoich rozmyśleń i rozejrzałam po pomieszczeniu, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem sama na dużej sali tanecznej. Udałam się do szatni, aby szybko się przebrać i wrócić do domu, by wziąć gorący prysznic. Gdy byłam już gotowa ruszyłam ku drzwiom studia tanecznego. Chwyciłam za klamkę i od razu uderzył we mnie powiew chłodnego wieczornego powietrza. Był kwiecień moja znienawidzona pora roku, czym prędzej podbiegłam do mojego Audi. Po wielokrotnych próbach odpalenia samochodu dałam sobie spokój. Szybko wyszłam z auta i trzasnęłam drzwiami, postanowiłam że do domu pójdę pieszo. Niestety moja dzielnica była bardzo oddalona od Road Street, ale zaryzykowałam i ruszyłam przed siebie. Szłam ulicami Londynu, gdy na drodze stanęło mi dwóch chłopaków w moim wieku.
- Gdzie idziesz?-zapytał blondyn, zastępując mi drogę. Objęło mi mowę i nie wiedziałam co zrobić.
- Co taka ładna dziewczyna robi w tak obskurnej dzielnicy jak ta, o tej porze?- zapytał drugi. Zaczęłam uciekać, gdy nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek, a po chwili stałam twarzą w twarz z moim oprawcą. Miał czarne, kręcone włosy i szmaragdowe oczy. Naglę zdałam sobie sprawę, że to ten sam chłopak , który wpadł na mnie w studiu. Zaciągnął mnie w stronę nie oświetlonego zaułku, stwierdziłam, że tak łatwo mnie nie wypuści.
-Znowu się spotykamy-szepnął wprost do mojego ucha przy tym przygryzając lekko jego płatek. Zaskoczona gestem chłopaka zwiększyłam między nami dystans, lecz nie trwało to długo, ponieważ przycisnął mnie do swojego torsu. W pewnej chwili przywarł swoje usta do moich, zdezorientowana nie wiedziałam, co właściwie się dzieje. Jakbym pierwszy raz widziała świat na oczy, gdy wreszcie zdałam sobie sprawę, co tak na prawdę się dzieje, zaczęłam wyrywać się z mocnego uścisku chłopaka. Niestety jego ręce tylko zacieśniły się wokół mojego ciała, co lekko mnie zabolało. Gdy wreszcie się ode mnie oddalił zrobiłam parę kroków w tył, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Nagle przypomniałam sobie że w tylnej kieszeni znajduje się mój telefon, bez namysłu sięgnęłam po mojego iPhon'a i starałam się wykręcić numer mojego brata Zayn'a. Jest ode mnie starszy o dwa lata. Dawniej mieszkaliśmy razem, ale gdy zamieszkał z nami nasz ojczym, wyprowadził się. Od tamtej pory jest dla mnie bardzo opiekuńczy, w porównaniu z przeszłością. Jednak nawet nie zdążyłam wpisać dwóch pierwszych liczb numeru, ponieważ telefon zniknął mi z przed oczu. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej komórki. Jedyne co ujrzałam to wściekłą minę zielonookiego. Rozchyliłam usta, lecz wyprzedził mnie uciszający gest ręki towarzysza.
-Pozwól, że ja to zatrzymam-warknął jednocześnie chowając urządzenie do tylnej kieszeni swoich spodni.
-Odpierdol się od mojego nowego telefonu!-krzyknęłam wymachując rękoma w powietrzu.
-Jak śmiesz ...-zaczął, po czym zamachnął się i w ułamku sekundy jego dłoń wylądowała na moim policzku, co wywołało cichy pisk wydobywający się z mojego gardła.
-Czemu to robisz?-powiedziałam szlochając przy tym cicho.
-Czemu co robię?-warknął drwiącym ze mnie głosem.
-T-to wszystko-odpowiedziałam jąkając się.
-Pewnych rzeczy nie zrozumiesz kochanie-mówił z sarkazmem.
Czułam się jak by w jednej chwili świat załamał mi się pod moimi nogami. To wszystko było jak jeden wielki zły sen. Nagle, naszą jakże rozkoszną rozmowę przerwał hałas nadjeżdżającego samochodu. Czarny Land Rover zatrzymał się parę metrów od nas. Z jego wnętrza wyłoniła się wysoka postać przystojnego blondyna. Uświadomiłam sobie, że to ten sam chłopak, który wcześniej wraz z moim rozmówcą zastąpił mi drogę, podczas mojego powrotu do domu.
W pewnym momencie zostałam szarpnięta za przedramię, co automatycznie obróciło moje ciało w stronę napastnika. Mój wzrok napotkał zielone oczy chłopaka uprzednio rozmawiającego ze mną.
-Możesz pomarzyć o powrocie do swojego mieszkania,mała...-mruknął.
-Harry! Pospiesz się!-zawołał blondyn. Nie miałam pewności, ale zdawało mi się, że właśnie poznałam imię jednego z nich. Był nim loczek.
-Zamknij się Horan-odchrząknął mu, ciągnąc mnie w stronę auta. Chcąc się uwolnić, przygniotłam piętą palce u stóp przeciwnika. Ten zawył z bólu, ale nie puścił mnie. Po upływie około minuty, chwycił me ramiona i z całych swoich sił wepchnął do środka Land Rover'a. Naburmuszona wygięłam dolną wargę w wyrazie grymasu, na co Harry zachichotał pod nosem. Spojrzałam na szatyna mając nadzieje, iż pozwoli mi cokolwiek powiedzieć. Uniósł brwi pytająco, co wzięłam jako danie mi możliwości do zadania pytania, jakie mnie męczyło.
-Gdzie my jedziemy-spytałam zmieszana.
-Zobaczysz-syknął jadowicie wpatrując się w moje tęczówki z niepokojem.
-Powiedz mi teraz-rozkazałam krzyżując ręce na piersi.
-Nic ci nie powiem-machnął ręką unikając mojego wzroku.
-W takim razie mnie wypuści!-zażądałam prostując plecy, by wyglądać trochę poważniej.
-Pff chyba żartujesz-prychnął przywracając oczami. Nagle do głowy przyszedł mi głupio, bolesny, ale prosty sposób na ucieczkę z auta. Postanowiłam uchylić drzwi znajdujące się po mojej prawej i wyskoczyć. Przesunęłam się nieco w prawo a następnie złapałam za klamkę. Zerknęłam na chłopców, by upewnić się, że mnie nie obserwują i gdy potwierdziły się moje domysły, pociągnęłam za metalowy uchwyt i już miałam skakać kiedy poczułam oplatającą mnie w tali rękę.

- Co ty kurwa robisz? Chcesz się zabić?!- skarcił mnie zamykając samochód. Nie wiedząc co powiedzieć spuściłam głowę w dół pozwalając włosom opaść na mą twarz.
- Hej... - szepnął Harry pokazując mi gestem reki swoje kolana. Zdziwiona puściłam mu skonsternowane spojrzenie, na co momentalnie uchwycił mnie w pasie i z siedzenia obok przeniósł na swoje nogi. Jedną dłonią podtrzymywał moje plecy, a drugą położył na mym udzie. Zawstydzona starałam się oddalić troszkę od chłopaka, ale ten nie pozwolił mi. - Mam nadzieje, ze gdy będę się chciał wreszcie z tobą zabawić, to nie będziesz się tak wyrywać - powiedział, powodując ciarki w dole mych pleców. Nagle poczułam jak odpływam. Powieki stawały się coraz cięższe, a mięśnie rozluźniły pod wpływem ciepłego dotyku zielonookiego.
                                                   ___________________________
                                                     (Perspektywa Harry'ego)

- ej... Mała... Halo?! Wszystko okey?! Niall! Ona zemdlała! Zatrzymaj się!

//Liv

2 komentarze:

  1. Ciekawe opowiadanie. Jestm ciekawa co z tego wyniknie. Czekam na nn.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział !!! Czekam na nn .
    Buziaki Selinka :*

    OdpowiedzUsuń