Wiedziałam że Harry będzie bardzo wkurzony moim zachowaniem, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło. W tej chwili chciałam tylko znaleźć jakieś wyjście z tej chorej sytuacji w jakiej obecnie się znajdowałam. Ale niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Nerwowo przechadzałam się przez pokój w poszukiwaniu jakiejkolwiek rzeczy, która mogłaby by mi się przydać. Jednak nic takiego nie rzuciło mi się w oczy, jedyne co znalazłam to porozrzucane ubrania po całym pokoju. Jestem pewna że ta sypialnia należała do jednego z chłopaków. Zmęczona szukaniem poddałam się. Muszę przyznać dobrzy byli w tym co właśnie robili, myślę że nie byłam pierwszą osobą którą uprowadzili. Tylko po co mnie porwali, zadawałam sobie to pytanie kolejny raz. Może wiedzieli że pochodzę z bogatej rodziny i chcieli dostać za mnie okup, bałam się że porwali mnie tylko po to by się mną zabawić i skrzywdzić. Nie chcąc już rozmyślać nad złymi scenariuszami pojawiającymi się w mojej głowie postanowiłam że muszę odpocząć. W sumie zrobiło się już późno, nawet nie wiedziałam kiedy ten czas szybko minął, byłam zbyt pochłonięta moimi myślami by to zauważyć. Oczy w momencie zaczęły mi się same zamykać. Szybko wdrapałam się na duże dwu osobowe łóżko i opadłam na miękką pościel. Zanim się obejrzałam zasnęłam.
(Perspektywa Harry'ego)
Izzy spędziła resztę dnia w pokoju odkąd ją tam zamknąłem. Trochę zacząłem się denerwować że nie dawała żadnych znaków życia. Jednak nie miała jak uciec i czym sobie zrobić krzywdę. W sumie to nie wiem czemu się nią tak przejmowałem, przecież była tylko moją kolejną zabawką. Byłem na nią wkurzony przez to jak się zachowała. Suka, pomyślałem. Nie na widzę jak ktoś mnie prowokuje swoim zachowaniem. Łatwo wytrącić mnie z równowagi, więc mam nadzieję że następnym razem nie popełnił tego błędu bo już nie będę taki pobłażliwy. Jednak z drugiej strony była pierwszą osobą która mi się postawiła, co bardzo mi imponowało. Byłem już zmęczony jej humorkami, stwierdziłem że muszę się z tym przespać. Po chwili ruszyłem w stronę mojej sypialni, w której obecnie przebywała dziewczyna. Gdy uchyliłem drzwi spostrzegłem śpiącą Izzy rozłożoną na moim łóżku. Nawet wyglądała słodko kiedy spała, może to dlatego że nic nie mówiła. Po cichu wszedłem do pokoju by nie obudzić śpiącej. Nie chciało mi się słuchać tej jej paplaniny. Szybko się przebrałem i położyłem koło dziewczyny oplatając ręką jej szczupłą talię przy tym przyciągając ją do mojego ciała.
(Perspektywa Izzy)
Obudziłam się w nocy czując oplatającą mnie w tali rękę. Wcale nie musiałam sprawdzać do kogo ona należy, bo doskonale wiedziałam kto to był. Harry. Próbowałam się obrócić lecz jego uścisk się tylko zacieśnił. Zaczęłam się wykręcać jednak zielonooki tak łatwo nie dawał za wygraną. Po wielokrotnych próbach w końcu wydostałam się z uścisku chłopaka. Niestety tym samym wybudzając loczka ze snu.
- Co ci nie pasuje? - syknął jadowicie, puszczając mi gromiące spojrzenie. Odpowiedź przecież była oczywista, jak on nie mógł się tego domyśleć...
- Możesz mnie nie dotykać? - spytałam poirytowana siadając na łóżku, które nie było zbyt wygodne.
- Coś mi się nie wydaje, że twoje zdanie ma jakiekolwiek znaczenie...- westchnął, otwierając szerzej oczy.
- Pfff... Przepraszam cię bardzo, ale to jest moje ciało - stwierdziłam wskazując rękoma moją posturę od góry do dołu. Dokładnie obserwując moje ruchy podparł swój ciężar ciała na jednym z łokci.
- Jak byś nie zauważyła, to zostałaś porwana i od dwóch dni leżysz tutaj. Sama - podkreślił wlepiając swoje oczy w sufit.
No i tu niestety miał racje. To oni mieli jak na razie władze nad tym, co mam robić. A tak w ogóle, warto by zapytać, kiedy mnie wreszcie stąd wypuszczą.
- Ile jeszcze będziecie mnie tu trzymać? - zapytałam skulając się i przyciągając swoje kolana do klatki piersiowej.
- Gdzie ci się tak spieszy co? - przewrócił oczami.
- Mam bardzo ważne sprawy. Chyba nie sądzisz, że moje życie wędruje razem ze mną? Potrzebuję wrócić do domu. CHCE wrócić do domu, rozumiesz? Źle się tu czuję - poinformowałam, powstrzymując łzy, by nie spłynęły mi po policzkach.
Zdaje się, że jednak nie ruszyła go moja wypowiedź, ponieważ przymknął powieki i mruknął coś na dźwięk sarkazmu. Nie dał się przekonać. A dlaczego? Postanowiłam się dowiedzieć.
- Dlaczego mnie nie puścicie?
- Może dlatego, że zamierzam cię tylko wykorzystać?! Serio wierzysz w to, że wyjdziesz stąd tak szybko? - odrzekł spoglądając spod swych długich rzęs na mnie.
- Ugh... a tak bardzo mi zależało na wygraniu tego głupiego konkursu i pokazaniu, że jestem dużo lepsza niż ta zołza. Kurwa... - mówiłam wspominając o igrzyskach. Jestem pewna, że wygrała bym je nawet ze złamaną nogą.
- Jakiego konkursu? - obudził się z zamyśleń, zadając zupełnie nie spodziewane pytanie. On jednak mnie słuchał? Wow...
- Nie ważne. I tak mi nie uwierzysz... - szepnęłam chcąc zakończyć rozmowę.
- Jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz, mała - powiedział sugerując bym kontynuowała.
Z początku nie byłam pewna czy faktycznie opowiedzieć mu o moim 'hobby', a raczej pracy, ale przełamałam się pod wpływem jego natarczywego spojrzenia.
- Ja tańczę. Nie wiem, czy wiesz...-zaczęłam.
- Oczywiście, że wiem. Śledziłem cię - oświadczył.
- No więc... za trzy dni są mistrzostwa tańca i jestem w piątce najlepszych tancerzy tego kraju. Chciałam to wygrać i pokazać mojej 'koleżance' - zrobiłam w powietrzu nawias - że nie ma ze mną szans, ale jak widać utknęłam sama w tym... nawet nie wiem gdzie - bąknęłam wzruszając ramionami. Gdyby nie to, że zostałam porwana, to zapewne ćwiczyła bym teraz na sali. W zasadzie nie zdawałam sobie sprawy z tego, co poprzednio usłyszałam. On chciał mnie wykorzystać. Doskonale, a nawet zbyt doskonale wiem, o co chodzi. Dlaczego ja? Czy nie ma innych dziewczyn, które może przelecieć?
- Miałaś rację. Nie wierzę ci - wytknął język - udowodnij mi to - mruknął, a jego oddech odbił się od mojej twarzy.
Czy ja dobrze słyszałam? Nie potrzeba mówić dwa razy, aby nakłonić moje ciało do tańca. Wstałam z łóżka ukazując całą moją figurę zielonookiemu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było tu zbyt dużo miejsca, by cokolwiek pokazać. Odwróciłam głowę ponownie do Harry'ego unosząc jedną brew.
- Gdzie mam ci pokazać? Nawet nie mam się jak ruszyć! - wymamrotałam.
- Chodź... - westchnął, podchodząc do mnie i szarpiąc za rękę. Wyszliśmy z pokoju na korytarz, po czym gdy doszliśmy do końca, chłopak otworzył kolejne drzwi i moim oczom ukazała się wielka sala wypełniona chyba z tysiącem luster. Byłam w totalnym szoku. To było pomieszczenie o jakim marzyłam. Wielkością dorównywało jakiejś hali, na której trenowano choćby piłkę nożną. Podczas kiedy chłopak zamykał wejście na klucz, ja pomaszerowałam na sam środek przestrzeni.
- Wystarczy ci tyle miejsca? - chrząknął zirytowany.
- Mhm... - prychnęłam.
- Zaczynaj - poinstruował. Najpierw ruszałam głową w górę i w dół, by rozciągnąć mięśnie. Później wymachiwałam rękoma i ruszałam biodrami, na co momentalnie dosłyszałam śmiech zza moich pleców. Czyżby śmieszyło go to, w jaki sposób NALEŻY rozruszać wszystkie narządy? Ach... nie chciałam nawet pytać o powód, bo wiedziałam, że daleko i tak nie zajdzie nasza rozmowa.
W chwili kiedy byłam już gotowa by tańczyć, rozpoczęłam układ, który obecnie przygotowywałam na konkurs.
- Co ci nie pasuje? - syknął jadowicie, puszczając mi gromiące spojrzenie. Odpowiedź przecież była oczywista, jak on nie mógł się tego domyśleć...
- Możesz mnie nie dotykać? - spytałam poirytowana siadając na łóżku, które nie było zbyt wygodne.
- Coś mi się nie wydaje, że twoje zdanie ma jakiekolwiek znaczenie...- westchnął, otwierając szerzej oczy.
- Pfff... Przepraszam cię bardzo, ale to jest moje ciało - stwierdziłam wskazując rękoma moją posturę od góry do dołu. Dokładnie obserwując moje ruchy podparł swój ciężar ciała na jednym z łokci.
- Jak byś nie zauważyła, to zostałaś porwana i od dwóch dni leżysz tutaj. Sama - podkreślił wlepiając swoje oczy w sufit.
No i tu niestety miał racje. To oni mieli jak na razie władze nad tym, co mam robić. A tak w ogóle, warto by zapytać, kiedy mnie wreszcie stąd wypuszczą.
- Ile jeszcze będziecie mnie tu trzymać? - zapytałam skulając się i przyciągając swoje kolana do klatki piersiowej.
- Gdzie ci się tak spieszy co? - przewrócił oczami.
- Mam bardzo ważne sprawy. Chyba nie sądzisz, że moje życie wędruje razem ze mną? Potrzebuję wrócić do domu. CHCE wrócić do domu, rozumiesz? Źle się tu czuję - poinformowałam, powstrzymując łzy, by nie spłynęły mi po policzkach.
Zdaje się, że jednak nie ruszyła go moja wypowiedź, ponieważ przymknął powieki i mruknął coś na dźwięk sarkazmu. Nie dał się przekonać. A dlaczego? Postanowiłam się dowiedzieć.
- Dlaczego mnie nie puścicie?
- Może dlatego, że zamierzam cię tylko wykorzystać?! Serio wierzysz w to, że wyjdziesz stąd tak szybko? - odrzekł spoglądając spod swych długich rzęs na mnie.
- Ugh... a tak bardzo mi zależało na wygraniu tego głupiego konkursu i pokazaniu, że jestem dużo lepsza niż ta zołza. Kurwa... - mówiłam wspominając o igrzyskach. Jestem pewna, że wygrała bym je nawet ze złamaną nogą.
- Jakiego konkursu? - obudził się z zamyśleń, zadając zupełnie nie spodziewane pytanie. On jednak mnie słuchał? Wow...
- Nie ważne. I tak mi nie uwierzysz... - szepnęłam chcąc zakończyć rozmowę.
- Jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz, mała - powiedział sugerując bym kontynuowała.
Z początku nie byłam pewna czy faktycznie opowiedzieć mu o moim 'hobby', a raczej pracy, ale przełamałam się pod wpływem jego natarczywego spojrzenia.
- Ja tańczę. Nie wiem, czy wiesz...-zaczęłam.
- Oczywiście, że wiem. Śledziłem cię - oświadczył.
- No więc... za trzy dni są mistrzostwa tańca i jestem w piątce najlepszych tancerzy tego kraju. Chciałam to wygrać i pokazać mojej 'koleżance' - zrobiłam w powietrzu nawias - że nie ma ze mną szans, ale jak widać utknęłam sama w tym... nawet nie wiem gdzie - bąknęłam wzruszając ramionami. Gdyby nie to, że zostałam porwana, to zapewne ćwiczyła bym teraz na sali. W zasadzie nie zdawałam sobie sprawy z tego, co poprzednio usłyszałam. On chciał mnie wykorzystać. Doskonale, a nawet zbyt doskonale wiem, o co chodzi. Dlaczego ja? Czy nie ma innych dziewczyn, które może przelecieć?
- Miałaś rację. Nie wierzę ci - wytknął język - udowodnij mi to - mruknął, a jego oddech odbił się od mojej twarzy.
Czy ja dobrze słyszałam? Nie potrzeba mówić dwa razy, aby nakłonić moje ciało do tańca. Wstałam z łóżka ukazując całą moją figurę zielonookiemu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było tu zbyt dużo miejsca, by cokolwiek pokazać. Odwróciłam głowę ponownie do Harry'ego unosząc jedną brew.
- Gdzie mam ci pokazać? Nawet nie mam się jak ruszyć! - wymamrotałam.
- Chodź... - westchnął, podchodząc do mnie i szarpiąc za rękę. Wyszliśmy z pokoju na korytarz, po czym gdy doszliśmy do końca, chłopak otworzył kolejne drzwi i moim oczom ukazała się wielka sala wypełniona chyba z tysiącem luster. Byłam w totalnym szoku. To było pomieszczenie o jakim marzyłam. Wielkością dorównywało jakiejś hali, na której trenowano choćby piłkę nożną. Podczas kiedy chłopak zamykał wejście na klucz, ja pomaszerowałam na sam środek przestrzeni.
- Wystarczy ci tyle miejsca? - chrząknął zirytowany.
- Mhm... - prychnęłam.
- Zaczynaj - poinstruował. Najpierw ruszałam głową w górę i w dół, by rozciągnąć mięśnie. Później wymachiwałam rękoma i ruszałam biodrami, na co momentalnie dosłyszałam śmiech zza moich pleców. Czyżby śmieszyło go to, w jaki sposób NALEŻY rozruszać wszystkie narządy? Ach... nie chciałam nawet pytać o powód, bo wiedziałam, że daleko i tak nie zajdzie nasza rozmowa.
W chwili kiedy byłam już gotowa by tańczyć, rozpoczęłam układ, który obecnie przygotowywałam na konkurs.
******************
Zakończyłam perfekcyjnie stawiając oby dwie nogi na parkiecie. Dumna z siebie wykonałam obrót o 180 stopni i zerknęłam na loczka. Wyraźnie był pod wrażeniem tego, co ujrzał. No przecież ja nie kłamię. Jestem rewelacyjna w tym co robię.
- I jak ci się podobało? Uwierzyłeś mi wreszcie? - zadałam pytania, skocznym krokiem przybliżając się do chłopaka.
- Wierzę, ale to niczego nie zmienia.
Stanęłam zamurowana. Jak to 'niczego nie zmienia'? Przecież miałam mu udowodnić, iż potrafię tańczyć. Wykonałam układ. Co jest nie tak?
- Myślałaś, że jeżeli pokażesz mi taniec zostaniesz puszczona? Nie rozśmieszaj mnie - zachichotał złowieszczo - Nic takiego nie powiedziałem i nie mam zamiaru tego robić - zakończył rozmowę, zaciągając mnie z powrotem do 'więzienia'. Na prawdę nie rozumiałam już niczego. Czy tak dużo wymagam? Chcę tylko wygrać te igrzyska! To nie tak wiele...
Opadając na łóżko pogrążyłam się w myślach. Choćby na chwilę nie potrafiłam zapomnieć o tym, co właśnie się dzieje. Już wiedziałam, że gdy tylko wrócę do domu, będę mieć nie złe kłopoty... Chcę, by to wszystko się wreszcie skończyło.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie Harry. Poczułam jego usta na mojej szyi. Tak nagle pojawiał się przy mnie... Jego ręce powędrowały do mojego brzucha. Strzepnęłam je, ale zaraz zgromił mnie spojrzeniem i ponownie dotknął mej skóry. Serio, musiał to robić właśnie teraz? A z resztą, przecież tylko o to mu chodzi... Wcale nie uśmiechało mi się stracić dziewictwa w taki sposób...
- Coś nie tak? - bąknął do ucha. Chłopak, który chce mnie tylko zgwałcić, nagle zaczyna przejmować się moim samopoczuciem? To dziwne... Odbiega raczej daleko od normy.
- A co cię to obchodzi - wymamrotałam bardziej do siebie niż do niego, lecz i tak usłyszał moją wypowiedź.
- Martwię się... - powiedział bezdźwięcznie. Nic co właśnie się dzieje, nie ma sensu.
Tym razem nie odpowiedziałam nic. Wolałam milczeć i mieć już całe zdarzenie za sobą.
- Nie zrobię ci krzywdy - oświadczył - ale nie mam zamiaru cię wypuścić.
Jaka szkoda... a już miałam nadzieję... Co ja gadam? Dobrze wiem, że szanse na wyjście stąd są marne.
Zanim się obejrzałam Harry usnął, przytulając moje ciało jak najmocniej potrafił. Całkiem nie spodziewane... Jednak nie wydarzyło się to, co miałam za pewne.
//Liv
Wow..........ROZDZIAŁ JEST GENIALNY ! KOCHAM TEGO BLOGA ! CZEKAM NA NN .
OdpowiedzUsuńBUZIAKI SELINKA :*
Rozdział genialny. W ogóle świetny pomysł na taką historię.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. Całuski :*