3 dni, już 3 dni siedziałam w tym „więzieniu" i byłam bezsilna. Zapewne po tym co zaraz stwierdziłan pomyślicie, że jestem wariatką, ale ja chciałam żeby było już po wszystkim. Dokładnie. Niech Style's przyjdzie tutaj i niech mnie zgwałci. Momentalnie się rozpłakałam, poczułam jak narasta we mnie furia. Nie nawidzę Harrego, nie nawidzę tego miejsca, nie nawidzę siebie. W porywie gniewu przewruciłam stolik nocny. Szklanka, która na nim była roztrzaskała się. Tylko jedno przychodziło mi do głowy w tej chwili. Wzięłam najostrzejszy kawałek szkła i zamierzałam przeciąc sobie żyły. Niestety coś nie poszło po mojej myśli. Ktoś podszedł mnie od tyłu i gwałtownie wyrywał mi go z ręki. Oczywiście był to zielonooki. W ułamku sekundy jego ręka wylądowała na mojej twarzy.
- Czy ty naprawdę jesteś taką idiotką?- było to pytanie retoryczne, ale bardzo chętnie odpowiedziałam mu.
- Pomyślmy, hmmm... nie. W końcu to nie ja porywam bezbronną dziewczynę, tylko dlatego, że jestem psycholem- zwęziłam oczy i przyglądałam się jego reakcji w skupieniu. Był lekko zdziwiony, miałam nadzieje, źe udeżyłam w jego czuły punkt. Uśmiechnełam się chytrze, nie czułam już bólu po uderzeniu. W oczach Harrego narastała furia. Zaczełam się bać, teraz chyba naprawdę przesadziłam.
- To było przegięcie- wysyczał, po czym ruszył do drzwi, i wbrew moim nadziejom nie opuścił go. Wręcz przeciwnie zamknął je na klucz i kierował się w moją stronę. Strach sparaliżował mnie, nadal klęczałam przy przewróconym stoliku i gapiłam się na niego. Szybko przesunełam się w stronę przeciwległej ściany. To było złe posunięcie. Harry miał mnie w garści, wziął mnie na ręce i zaniósł na niewygodne łóżko. Założył mi na ręce kajdanki, z których zrezygnował za moje „dobre" sprawowanie.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia?- zapytał.
- Harry...- przybliżył ucho do moich ust i uważnie nasłuchiwał następnych słów.
- Goń się- wyszeptałam dokładnie. Kropla przelała czare goryczy i loczek był gorzej niż zły, albo wkurzony. Wziął mój podbrudek w dłoń i obracał twarzą w prawo i w lewo. Tak jakby chciał lepiej poznać swoją ofiarę.
- Harry, do diabła co ty robisz!- wykrzyczał Horan stukając pięścią w drzwi. Dźwięki nie ustały, a Style's nadal wpatrywał się we mnie ze zwężonymi oczyma. Pewnie zastanawiał się co najpierw zrobić: zgwałcić i zaklebnować czy na odwrót.
- Izzy, Izzy, Izzy czy ty zawsze musisz doprowadzać mnie do takiego stanu?- zapytał z goryczą.
- Sam się doprowadzasz do niego- odpowiedziałam. Nieoczekiwanie moje słowa zadziałały na Harrego jak zimny prysznić. Zielonooki otworzył usta jakby chciał coś powiedziec, ale zaraz szybko je zamknął. Na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech, cudownie było patrzeć na Styles'a, który nie wie co ma powiedzieć. Po chwili chłopak wstał gwałtownie i wyszedł z pokoju przewracając stolik. Hmm chyba jedyne co może umilić mi pobyt tutaj to takie chwilę. Myśląc o tym zrobiło mi się przykro. No właśnie ile ja tu jeszcze pobęde, miesiąc, dwa, rok...-a może na zawsze- szepnełam łamiącym głosem. Codziennie rozpaczałam nad moim stanem, ale nic po za tym. Muszę wymyślić jakiś plan ucieczki, najlepiej szybki. Muszę zdążyć na turniej, dobra już koniec z tym konkursem. Ja chcę do mamy, chcę... znowu drażnić się Zaynem. Miałam tak piękne życie, a go nie doceniałam. Ile bym dała za choćby namiastkę tego wszystkiego. Głęboko westchnełam i zamknełam oczy, aby się skupić.
- Jak to zrobić, jak?- myślałam na głos nie zauważając wchodzącej osoby.
- Co zrobić?- spytał Horan siadając obok mnie. Jak zwykle jego włosy były w nieładzie, ale wyglądał w nich uroczo.
- Nic- odpowiedziałam twardym głosem. Ale chłopak widocznie nie uwieżył.
- Izz co ty kombinujesz?- zmarszczył brwi i ciągle się we mnie wpatrywał. - A niby co bym miała, przecież mnie porwałeś nie pamiętasz?- odwróciłam się od niego i teraz wpatrywałam się w niebo. Słońce dopiero wschodziło, ale zwierzęta już się zbudziły.
-Eh- chłopak głęboko westchnął.
- Niall- powiedział.
- Co?!- byłam zirytowana całą tą rozmową.
- Mam na imię Niall- wyjaśnił i uśmiechnął się lekko.
- Oo fajnie wiedzieć- zaśmiałam się gorzko. Ale wcale go to nie zniechęciło. Czekał tak cały czas, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Czy chcesz jeszcze czegoś?- dałam nacisk na przedostatnie słowo i posłałam mu moje najgroźniejsze spojrzenie. Zamiast wyjść on roześmiał się głośnio i wesoło.
- Dziewczyno, ty chyba naprawdę zwariowałaś, najpierw gadasz do siebie, a teraz to?- powiedział w przerwie między salwami śmiechu. Nie mogąc dłużej tego słuchać nałożyłam poduszkę na głowę i starałam się go ignorować. Dźgnął mnie w ramię i starał wrócić do tamtej rozmowy.
- Chyba się nie obrażasz?- był teraz zmartiony.
- Jesteś hipokrytą- prychnełam po czym dodałam- od kąd łowca przejmuję się swoją ofiarą?- to było dobre pytanie. Niall nie zachowywał się jak rasowy przestępca, ale jak dobry przyjaciel. - Mówiłem mam dług u Harrego, którego nigdy nie spłacę- jego oczy w jednej chwili straciły swój blask i przygasły.
- A jaki to dług?- zainteresowało mnie co Niall przeskrobał, że loczek go z tego musiał wyciągać.
- Nie ważne- zbył mnie i tyle go już widziałam. Przynajmniej dał mi spokój. Znowu zaczęłam myśleć nad planem ucieczki. Harrego musi nie być w domu, to po pierwsze, po drugie muszę jakoś zdjąć te cholerne kajdanki. A później? A później liczyć na łud szczęścia i pomoc ludzi, albo... Niall'a. Wątpiłam w to, w końcu chyba go wkurzyłam, i raczej nie chciał się narażać dla mnie. Wystarczyło by mi tylko, gdyby dał mi telefon i zdjął kajdanki. Fazę pierwszą uważam za rozpoczętą- mruknełam. - Harry!- krzyknęłam z całej siły. Niestety chłopak nie przyszedł.
- Style's!- ponowiłam próbę. Zaczęłam walić rękami w ściane z tyłu i dalej wołałam jego imię.
- Czego?- wrzasnął loczek wchodząc do mojego pokoju. Miał furię w oczach, ale to mnie nie przerażało, w końcu miałam zadanie do wykonania.
- Czy jedziesz gdzieś jutro?- walnełam prosto w mostu i z zaciśniętymi powiekami czekałam na jego odpowiedź, która nie nadchodziła. Lekko otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego.
- Głuchy jesteś?!- byłam zirytowana jego ignoracją na moje pytanie.
- Nie, nie jestem... ale po co ci to wiedzieć?- posłał mi pytające spojrzenie, a ja zastanawiałam się nad jakąś sensowną odpowiedzią.
- No bo wiesz.... potrzebuję czegoś i czy nie jedziesz przypadkiem do sklepu?- to było jedyne co przychodziło mi do głowy.
- Phh..- parsknął śmiechem i wyszedł z pokoju.
- Zchrzaniłam- westchnełam po czym odpuściłam sobie dalsze działania. To na nic. W końcu co ja mam tu do gadania, i tak traktują mnie inaczej niż porywacze na filmach. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na niebo i zauważyłam pełno gwiazd na nieboskłonie. Szybko minął ten dzień, a teraz mogę odchaczyć go do kategorii najgorszych- pomyślałam. Ziewnełam głośno i położyłam się.
//Anika
Rozdział wspaniały jak zawsze !
OdpowiedzUsuńCzekam na NN.
Buziaki Selinka :*
Świetny rozdział. Czekam na nn. Całuski :*
OdpowiedzUsuń